Spojrzenie Buntowniczki #4

Cześć! Dzisiejszy wpis będzie o mojej wędrówce na najwyższy szczyt Polski, czyli Rysy-2499 m.npm.

Byłam tam oczywiście z Mamą. Wędrówkę rozpoczęłyśmy o 6:30 w Palenicy Białczańskiej. Później 1,5 h szłyśmy do Morskiego Oka asfaltem. W schronisku nad M.O. zjadłyśmy śniadanie, wypiłyśmy  herbatę i wyruszyłyśmy dalej. Następną częścią naszej wycieczki było dojście do Czarnego Stawu pod Rysami. To była ok. godziny drogi po kamiennych schodach. Nie było łatwo, ale dałyśmy radę. Za czarnym Stawem zostały jeszcze 3 h i 20 min drogi. Po 2 h nadeszła pora na moją ulubioną część drogi, tę najbardziej niebezpieczną i atrakcyjną, czyli łańcuchy i inne „metale” …:).

Tutaj też zaczęłyśmy iść w chmurze, więc nic nie było widać. Dodawało to trochę strachu i grozy. W dodatku nie było widać szczytu, więc nie wiedziałyśmy jak daleko do wierzchołka. Było trochę płaskich płyt, przepaści, ale ja takie rzeczy bardzo lubię! 🙂 10 minut przed szczytem wszystkie chmury się rozeszły i miałyśmy przepiękne widoki.

Powrót był ciężki, bo emocje opadły i nastąpiło rozluźnienie, więc było parę upadków, trochę związanych ze zmęczeniem. Wróciłyśmy całe, zdrowe, szczęśliwe i zmęczone (i bez paznokcia Mamy:)).

A jak minęły Wasze wakacje? 🙂